Bingo! To jest to!
Nazywam się Tomasz Borejza, jestem dziennikarzem naukowym i członkiem Stowarzyszenia Krakowski Alarm Smogowy. Moja przygoda ze smogiem zaczęła się wkrótce po tym, jak zaczęła się świadomość problemu smogu w Krakowie i informacje o tym zaczęły obiegać Internet i miasto. Jednocześnie w mojej rodzinie pojawiały się regularnie problemy z górnymi drogami oddechowymi, zwłaszcza moja żona dość mocno cierpiała z tego powodu, i nikt nie wiedział dlaczego. Jako dziennikarz trafiłem na konferencję, na której występowała wspaniała pani profesor Ewa Konduracka, która opowiedziała o tym, jakie smog ma skutki dla zdrowia – mówiła dokładnie o tych samych problemach, jakie miała moja żona i które pojawiały się gdzieś tam w otoczeniu, u znajomych w rodzinie. „Bingo! To jest to!” – pomyślałem – „To działa nie tylko na ludzi wokół mnie, ale i na całe miasto”.
Przełomowy marsz z trumną
Zabrałem się do tego zawodowo, po prostu pisząc teksty, starając się edukować. Pisanie o zdrowiu jest jedną z tych rzeczy, którymi zajmuję się w pracy dziennikarskiej, więc zacząłem o tym opowiadać. Poznałem ludzi, którzy tworzyli KAS, od których miasto się dowiedziało o problemie smogu. No i gdzieś nasze drogi się splotły. Uznaliśmy, że mogę im pomóc, zaczęliśmy razem pracować i edukować. KAS to Krakowski Alarm Smogowy – dał o sobie znać pierwszy raz pod koniec 2012 roku, kiedy na ulicach Krakowa pojawiły się bilbordy z informacjami dla krakowian, żeby zastanowili się, czym oddychają. Zaczęło się od billboardów, a później odbył się wielki marsz dla czystego powietrza. Pomysł był taki, żeby zorganizować marsz na rynku z trumną niesioną pod urząd marszałkowski, który wtedy decydował o uchwale antysmogowej dla Krakowa. Przyszło na niego kilka tysięcy osób. Cały rynek był pełen ludzi ubranych na czarno i domagających się, by w Krakowie coś się zmieniło. To zaangażowanie ludzi, bo to tak naprawdę mieszkańcy pokazali, że jest to dla nich ważne, wymusiło zmiany. Nie dało się już uciekać choćby od zakazu palenia węgla, które było głównym źródłem problemów ze smogiem w Krakowie.
(Anty)smogowa stolica Polski
Zaangażowanie w Krakowski Alarm Smogowy dało mi przede wszystkim to, że mogę w zimie spokojnie pójść z córką na spacer i ona nie kaszle. Ale dało też ogromną satysfakcję związaną z tym, że działając wspólnie, jesteśmy w stanie dużo osiągnąć. Jest to taki mechanizm wzajemnej pomocy. Krakowski Alarm Smogowy zrzesza różne osoby. Każdy coś wnosi od siebie, zjawiają się osoby, które nam pomagają w różnych rzeczach. Teraz nasza aktywność skupia się nie tylko na Krakowie, a na całym województwie i kraju. Krakowski Alarm Smogowy stał się w pewnym sensie Polskim Alarmem Smogowym. Przyciągamy coraz więcej osób z różnych miejscowości w Polsce, które chcą powtórzyć to, co działo się w Krakowie i zakładają lokalne alarmy smogowe. Gdyby ktoś chciał założyć taki alarm smogowy u siebie, to trzeba do nas po prostu napisać.